Właściwie to nie wiem od czego zacząć. Nie chciałabym być
źle zrozumiana, oceniana jako nawiedzona, czy coś w ten deseń. Właściwie to
wiem, że nie będzie tu dziś humoru tylko powaga i mój apel do was.
Jesteśmy kobietami, matkami, żonami, przyjaciółkami ale też
kochankami. Mamy różne potrzeby, pragnienia i marzenia. Jednak jeden cel
powinien być wspólny dla nas wszystkich: ZDROWIE. Dlatego namolnie będę
apelować, badajcie się. Nie tylko ginekologicznie. Róbcie przegląd organizmu w
całości. Nie myślcie „Nic mi nie jest, dobrze się czuję i nie mam
potrzeby badać się”. Błąd. Okropny błąd. Kontrola jest bardzo ważna.
A czemu o tym piszę? A dlatego, że ja dziś o czymś, o czym
się nie myśli tak naprawdę. O czymś o czym jest dość cicho, ciągle jeszcze nie tak. O czymś co wynika z
zaburzeń krzepliwości krwi ale może pojawić się również przy urazach, po operacjach,
w ciąży. Przyczyn jest wiele ale są też tak błahe przyczyny, jak brak ruchu,
antykoncepcja hormonalna albo zwyczajnie za ciasne ubranie. Nie mówię, że
zmiany krzepliwości wystąpią u każdego i u każdego będą miały swoje konsekwencje.
To na pewno nie. U mnie chyba jednak dopomogły nieszczęsnemu przypadkowi.
Doznałam kontuzji na rowerze. Nie będę wchodzić w szczegóły.
Stało się. Na początku nic nie zapowiadało tego co miało nadejść. Wszystko było
w porządku. To była sobota. W niedzielę dzień też był normalny, bez objawów.
I przyszedł
poniedziałek. I okropny ból. Z niczym nie dało się go porównać, nic go nie uśmierzało.
Miałam ochotę wygryźć sobie własną nogę. Myślałam, że to efekt kontuzji,
stłuczenia. Myślałam, że może samo. Może minie. Niestety.
Wytrzymałam do środy i w środę poszłam do ortopedy, który patrząc
na moją nogę przez 5 sekund stwierdził, że to nadwyrężenie i że mam zrobić usg
mięśni a później da mi skierowanie na masaż i kinezyterapię. Stwierdził, że to przejdzie. Nic nie będzie. Wszystko minie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Dał preparat do smaorwania i tyle.
Zapisałam się więc
na usg na sobotę i do kolejnego ortopedy, który akurat tego dnia był w przychodni.
Przyszła sobota. Usg zrobione. Kawał dobrego mięśnia, nic
się nie dzieje. A ból był. Po usg wizyta u ortopedy. Wizyta numer dwa.Na szczęście trafiłam do innego lekarza, który mnie
zbadał zmierzył obwód nogi i na cito wysłał na usg doplera. Sam lekarz wyszedł do recepcji poszukiwać osoby, która mnie przyjmie poza kolejnością. Na szczęście taki lekarz
wykonujący usg się znalazł i zgodził się przyjąć mnie poza kolejnością. I co się okazało? To
był, i nadal jeszcze jest, zakrzep.
Tej soboty dostałam zastrzyki i skierowanie do chirurga
naczyniowego. Udało się go znaleźć, przeszłam pod jego opiekę po dwóch dniach od znalezienia przyczyny.
Od tej soboty
minął miesiąc. Leczenie: zastrzyki wykonywane samodzielnie z heparyny, pod skórę,
w brzuch. Siniaki i nieprzyjemny ból. Stres i siedzenie, jak na bombie. Do tego
wycięcie z życia i leżenie plackiem przez 1,5 tygodnia i wiele ograniczeń przez
trzy miesiące, czyli w moim wypadku przez całe wakacje. No i oczywiście zero
sportu, zero. Dla mnie to najgorsza kara.
Wydaje się, że zakrzepica dotyka tych starszych, tych
schorowanych a młodzi? Młodzi są bezpieczni. Nic bardziej mylnego. Wystarczy odpowiedni
moment, nałożenie się paru czynników i po sprawie.
A po co ja wam o tym dziś? Bo za każdym razem uświadamiam
sobie jak ważna jest profilaktyka. Akurat ta konkretna choroba może też nie
dawać na początku objawów. Wtedy pozostaje nieleczona, a jej skutki w
najgorszym wypadku to zatrzymanie krążenia. Nikt o niej nie myśli, bo rzadko
jest o niej głośno. Kojarzona jest właśnie z osobami starszymi. Uwierzcie mi,
że młodzi też mogą ją mieć. I jak to powiedział mój chirurg, wbrew pozorom
można łatwo się jej nabawić.
Dlatego ja namolnie i upierdliwie namawiam. Badajcie się.
Kontrolnie. Nie odpuszczajcie, kiedy czujecie że nie można odpuścić, kiedy
czujecie się dziwnie i inaczej niż zwykle. Dbajcie o siebie, bo jesteście bardzo
ważne. Dla siebie, dla innych, po prostu. A w te badania włączcie też układ
krzepnięcia, pogadajcie z lekarzem on na pewno będzie wiedział co robić :)


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz