1 września 2015

Bądź szczery!

Jest piękny letni wieczór. Słońce powoli chowa się za chmury, a choć upał ogromny to spacer jest przyjemnym. Idziemy wolno. My trzy kobiety, trzy pokolenia. Babcia, matka i córka. Noga za nogą, niespiesznie, przed siebie, bez obranego celu. Rozmawiamy o wszystkim, czasem o niczym. Mała ma dużo do powiedzenia, dużo do wyrażenia. Buzujące emocje w niej czasem biorą górę. I tak idziemy przed siebie.

Mijamy tunel, kapsułę czas, w której czas zatrzymał się na tyle, że na ziemi spodnie leżą bez właściciela. Szkło potłuczone, paczki po papierosach rozrzucone. I jeden biedny, mały flamaster. Rozgnieciony, co wylewa róż na chodnik dookoła. Daje o sobie znać ostatkiem nie wyschniętego tuszu. Taka resztka wieczornej masakry na murze.

I nagle Mała bunt przeżywa. Bunt spacerowy, kryzys jakiś taki nijaki, a może jakiś nieokreślony. A bunt słowem się wyraża.

Mała: Ja chce iść do domu i spać.
Ja: Dobrze Niuniu, już idziemy.
Mała: Ja chcę iść teraz.
Ja: Niuniu już idziemy.
Mała: Ale ja chcę.
Ja: Niuniu już idziemy. Spokojnie.

Idziemy dalej. Mała podciąga spódnicę pod pachy. Nie wiem czemu, ani nie wiem jak. Może spódnica chciała osiągnąć szczyt. Szczyt bezczelności albo szczyt chamstwa. A może po prostu taki szczyt zwyczajny, górski. W końcu jej się udało i na wyżyny się wspięła.

Ja: Niuniu opuść proszę trochę spódniczkę.
Mała: Ale ja chcę mieć spódniczkę tak, jak ty.
Ja: A czy ja mam ją tak wysoko?
Mała: Nie. Ja chcę być taka jak mama!

I już spieszę rozpłynąć się w zachwycie. Uśmiech na buzi mej wykwita. Marze na jawie. Przecież ona chce być taka, jak ja. W jej oczach jestem wzorem. To piękne. Wzruszające. Cudowne. I tak wkomponowane w ten letni wieczór. Tak lekkie, jak lekki powiew wiatru. Tak niesamowite. Dumna ja. Kochana i kochająca. Mamusia pełną gębą. Mamusia ukochanej córeczki.

I wtedy Mała kończy co powiedzieć chciała.

Mała: Chcę być taka, jak mamusia. Tylko nie taka gruba!

Yyyyyyyyyyy.....wszystko jasne. Domena córki ukochanej, bądź zawsze szczera!

PS. Ma rację dziewczyna. Ale te jej wtrącenia niezmiennie wywołują u mnie uśmiech ogromny ;)