Znacie książkę „Białe walce” Jana Nowickiego? Jeśli nie to
czas ją poznać.
O książce przeczytałam w jednym z kolorowych pisemek. Wywiad
z Janem Nowickim a w nim cytat. Jeden cytat, który spodobał mi się tak bardzo,
że sięgnęłam po całość. I nie żałuję.
„Białe walce” to opowieść o piątce emerytów. Poznają się w
pociągu, w drodze do Ciechocinka. Mistrz Serafin, docent Łapał, doktor Pala,
poseł Pięta i jedyna kobieta w tym zestawieniu, akuszerka Stasia. Łączy ich nie
tylko pociąg do Ciechocinka ale również emerytura. Razem z nimi wyruszamy w
podróż wspomnień ale i rzeczywistości. Wszystko to przeplatane Ciechocińskimi „klimatami”
i słowami, zdaniami, całymi myślami, o których nie da się zapomnieć.
Cała historia jest opowieścią o życiu. Po prostu. Młodość
tutaj miesza się ze starością, chwile poważne z tymi pełnymi humoru, opowieści
z teraźniejszością, miłość ogromna z tą z zaskakującym zakończeniem, choroby ze
zdrowiem. Wszystko można tu znaleźć. Ze wszystkim się utożsamić, bo nic tu nie
jest nierealne.
To co wyróżnia tą książkę to duża dawka humoru. Czasem nie
wprost i nie oczywistego a innym razem dosadnego.
"Na bramie miła
niespodzianka w postaci ogłoszenia: ODSTĄPIĘ MIEJSCE NA CMENTARZU.
-Wiele słyszałem o
tradycyjnej gościnności Kujawiaków, ale żeby do tego stopnia? Ciekawe, kto tu
odstępuje i komu? - zapytał mistrz"
Rozdział pt. „Białe walce” to kwintesencja tej książki.
Panie proszą Panów, kim te Panie by nie były. Afazje wirują z innymi
schorzeniami w takt muzyki. I tak się to wszystko kręci i układa. I tak starość
tańczy do muzyki życia, które jej jeszcze pozostało.
„Białe walce” to książka napisana w lekki sposób. Można ją pochłonąć
w 5 minut. Wciąga czytelnika w tak niezauważony dla niego sposób. Dla mnie to
bardzo dobra lektura na każda porę roku. To też wspaniały obraz ludzkiej
starości. Nie tylko tej zgarbionej, jęczącej, wiecznie niezadowolonej. To
starość radosna, żywa, z marzeniami i planami, pełna wspomnień i doświadczeń
różnorodnych, to droga która zależy tylko od nas.