Przyszedł dzień kiedy szampon do włosów matce się skończył. No niby nic a jednak coś. Trzeba było więc iść do sklepu i zakupić.
Jak trzeba to trzeba. Poszłam.
Weszłam do sklepu, zobaczyłam znajome opakowanie, chwyciłam i poszłam do kasy. Zadowolona,że hej.
Wieczorem przystępuje do czynności myjących. Nakładam szampona na rękę i myje. Myje i myje. Niestety coś się nie pieniło. Biorę więc znów szampon do ręki i nalewam dwa razy tyle co wcześnien. Szoruję, szoruję i dupa. Dalej nic. I wtedy mój wzrok pada na butelkę i w oczy się rzuca napis "Odżywka". Shit. Niewiele myśląc chwyciłam szampon Małżona.
Włosy się unyły i pachniały tak męsko....leżałam w łóżku a " na sobue" czułam swojego męża. Czy może być lepszy sposób na rozpalanie zmysłów ;) Chyba nie ;)
Radzę wam, od czasu do czasu chwyćcie za męskie szampony ;)
26 listopada 2016
Jak go poczuć?
Etykiety:
codzienność,
dobry początek dnia,
love,
Małż,
matka,
matka i jej pomysły
you might also like these posts
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)