Dziwna

Zdecydowanie mama to dziwna istota. Dziwna jakich mało i w ogólnie nie mogę za nią trafić. W ogóle. Chyba się nie dogadamy, no bo jak tu się dogadać....

Mówię wyraźnie, że chce kanapkę z pasztecikiem. W odpowiedzi słyszę, że pasztecik się skończył. Na kanapkę ląduje wiec szyneczka, a skoro ja jej nie chce to zrzucam. Biorę i zrzucam. Na podłogę, bo niżej już się nie da. No, to wtedy wykłady prowadzi Pani nauczycielka, że bla bla bla tak nie można bla bla bla wystarczy na talerzyk bla bla bla. A czy ja nie mówiłam, że chcę kanapkę z pasztecikiem? Nie mówiłam? Krzyczałam nawet. Ostatecznie dla załagodzenia paplaniny zgadzam się na ogórek. No niech ma.

Albo jak ona to mówi "odpieluchowujemy się" czy jakoś tak. No to siadam na ten kibel swój, robię co mam zrobić, krzyczę że już i widzę jak mama dumna ze mnie bierze kibel z zawartością i wylewa do wielkiego klopa. To myślę sobie, że ułatwię jej życie. Tak odrobinę. Rozbieram się, siadam, robię, ubieram, łapię za kibel i wylewam. No i się zaczyna. Bla bla bla, ze nie można na dywan bla bla bla że trzeba do kibla bla bla bla. Człowiek z sercem na dłoni pomóc chce (bo co to za różnica na dywan czy do dużego klopa? liczy się, że wylane) to jeszcze się na słucha.

Co wieczór po kąpaniu balsamowanie odstawiamy. Mam chyba oddzielny krem do każdej części ciała. No i smaruje mnie mama i smaruje ile wlezie. No to myślę sobie wezmę krem i też jej tym pomogę, bo się wysmaruje z rana i ona już robić tego nie będzie musiała. Podkradam sie więc do jej szafki nocnej, biorę ten krem Nivea co ona go tak lubi i smaruje. Może warstwa była trochę za gruba i w nosie za dużo trochę było, ale na Boga chciałam pomóc. No i znów bla bla bla że to nie krem dla mnie bla bla bla że nos mogę sobie zatkać bla bla bla że włosy maskara bla bla bla. No i znów pomoc niedoceniona.

Albo taka ta, no, komunikacja. To już w ogole Nam leży na całej linii. Bawimy sie, bawimy. W końcu ja coś mówię, że "nie", no to ona do mnie, że jak nie to ok, to nie będziemy tego czy owego. Zawsze wtedy się zastanawiam czy ona słucha tego co dookoła niej się dzieje czy nie, bo każdy przecież wie, że jak kobieta mówi "nie" to znaczy "tak". Eh...komunikacja.

Pranie. No to, to już w ogóle leży i kwiczy. Oczywiście we współpracy. Po pierwsze samo jego przygotowanie. No biorę brudy i wrzucam, najczęściej do wanny mokrej. No a gdzie to wrzucić? Do pralki mi za wysoko. No i znów bla bla że nie tu bla bla bla. A jak już ręcznie pierze i biorę swoje Bobini i wlewam do wanny to juz w ogóle wykład na 5 minut jest. I to bla bla bla.

No i jeszcze taki jeden mały przykład. Polerowanie podłogi. Ja biorę ścierkę do wycierania garnków, bo akurat jest pod ręką. Robię "haciu" czyli pluję i...wycieram to znaczy poleruję. Oj wtedy to dopiero bla bla bla że nie można pluć bla bla bla że ta ściereczka do garnków bla bla bla.

Już nie będę wspominać o próbie gryzienia i szczypania co wtedy się dzieje. Moja mama jest chyba nie spełnionym wykładowcą albo nauczycielem, bo strasznie dużo do mnie gada a ja czasem chcę po prostu spokoju.

Czas popracować nad Naszą komunikacją!

8 komentarzy:

  1. Kobieto śniadanie nie zrobione, w brzuchu burczy, a ja Cię czytam i oderwać się nie mogę ;) świetny tekst :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dziekuje bardzo:)
      to trzeba isc zjesc sniadnie, nakarmic brzuch a pozniej czytac;)

      Usuń
  2. Ha ha ha

    Mamy to samo w każdym zakresie. Nikt biednego Jajka nie rozumie, tylko zrzędzi i mędzi i ciągle coś jest nie tak, a Jajko tak się stara. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no wlasnie. i nikt staran nie docenia.
      ja wczoraj doecnilam to siku na dywanie a i owszem;p

      Usuń
  3. Haha z tymi siuskami to jest ega. Mój Kacper tez tak próbował pomagać:-p. Te matki to tragiczne są jak zwykle nic im nie pasuje, a tak to narzekają że niby nikt nie pomaga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ja nie wiem czemu one sa takie dziwne;p
      niby nikt nie pomaga a jak dziecko sie za pomoc bierze to bla bla bla i bla bla bla...jakies one takie nie racjonalne;)

      Usuń
  4. Przechlapane masz Mała z tą Matką ;)

    OdpowiedzUsuń