Utrzymanie porządku w domu to chyba moja pięta achillesową i nie raz i nie dwa już o tym się rozwodziłam. Moją największą traumą nadal pozostaje rozwieszenie prania. Jeśli nie wiecie czemu odsyłam was w rejony mojej pralni ;)
Tym razem jednak odkryłam najlepszy sposób na kurz. Tani, nie zostawia śladów i nie omija żadnego miejsca. A patent jest prosty...Mała.
Tak wiem, wiem że to straszne ale w sobotę pokazała mi jak to jest kiedy ma ochotę polizać panele. Po prostu przed wyjściem na spacer położyła się i lizała. Lizała. I lizała. Dopóki mama do końca się nie zorientowała co ona robi. A ona sobie beztrosko lizała podłogę udając, że bawi się nawet w sumie sama nie wiem w co.
Z drugiej strony Mała już swoje odlizała, więc może niech Małżon teraz zrobi coś ku chwale swego gniazdka uwitego razem ze mną i niech teraz on coś trochę poliże. O tak, ogłaszam dzień lizania Małżona! Jakkolwiek by to nie zabrzmiało;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tia... moją przyłapałam na lizaniu wanny :/
OdpowiedzUsuńhahahahaha:)
Usuńmoja jeszcze nie dotarla do wanny;p
haha :) to teraz podłoga będzie u Was błyszczeć :)
OdpowiedzUsuńa jak:) jak u perfekcyjnej Pani Domu;p
Usuńlizanie w domu na porządku dziennym, gorzej, że to sie poza dom przenosi.. ten zwyczaj i ostatnio lizały - oba - lade w miesnym...
OdpowiedzUsuńto trzeba bylo za usluge policzyc;p
UsuńKiedyś miałam plan, żeby do raczkującego Adasia poprzyczepiać ścierki, żeby froterował przy okazji podłogi, ale zanim się zabrałam do relizacji to zaczął chodzić :P
OdpowiedzUsuńTrzeba liczyc na to ze zacznie lizac:)
Usuńporządeczek będzie, tylko ciekawe jak długo:D
OdpowiedzUsuńJak sie pobrudzi to sie znow polize;)
Usuń